Lubimy czasem uwolnić swoje zmysły , stracić swój rozsądek i ponieść się emocją.
Ukazać swoje drugie Ja, które kryjemy w sobie głęboko.
Burzymy wtedy cały świat dookoła, jakbyśmy postradali wszelkie rozumy, jakby to co było do tej pory dla nas najważniejsze przestało mieć jakikolwiek sens.
Ale niespodziewanie pojawia się w naszym życiu ktoś, kto zaczyna w nie wkraczać pomału krok po kroku.
Na początku psuje nam jeszcze bardziej nasz chaotyczny już świat, odbierając nam po części naszą intymność. Ale dajemy nadal się ponieść emocji i dać kierować sobą temu człowiekowi.
Z czasem odczuwamy pewien niepokój, strach, dyskomfort, ale jednocześnie wiemy, że ten ktoś chce dla nas jak najlepiej, że chce nam pokazać jak życie może być cudownym źródłem szczęścia i radości, a żyjąc nie tylko sprawiamy radość sobie, ale też naszym bliskim.
Ukazuje nam nasze prawdziwe oblicze, otwiera na Boga, ukazuje sens życia poprzez wiarę i uczy miłości – do bliźniego, świata i nas samych.
Ten tajemniczy ,,ktoś”, który pojawia się w życiu każdego z nas, może przybierać różne postacie i maski.
Może to być Bóg, przyjaciel, siostra, brat, koleżanka, a może być też to po prostu sąsiadka, daleka ciocia albo przypadkowo spotkany na ulicy człowiek. Nieważne kogo spotkamy na swej życiowej drodze i kim ta osoba będzie, ważne natomiast jest to, jak wpłynie na nasze życie.
Zdarza się też tak, że napotkamy ludzi nie tylko tych, którzy są mili, dobrzy i uczynni ,chcący nieść pomoc i wspierać nas każdego dnia. Potykamy się o ludzi, którzy zamiast odbudować nasze zburzone życie, jeszcze bardziej je przygniatają.
Potykamy się o nich praktycznie każdego dnia, jak o leżący kamień.
Są na tym świecie ludzie, którzy nie potrafią pomóc drugiemu człowiekowi. Odwracają się do nich plecami, żeby nie widzieć rzeczywistości jaka nas otacza.
Ukazać swoje drugie Ja, które kryjemy w sobie głęboko.
Burzymy wtedy cały świat dookoła, jakbyśmy postradali wszelkie rozumy, jakby to co było do tej pory dla nas najważniejsze przestało mieć jakikolwiek sens.
Ale niespodziewanie pojawia się w naszym życiu ktoś, kto zaczyna w nie wkraczać pomału krok po kroku.
Na początku psuje nam jeszcze bardziej nasz chaotyczny już świat, odbierając nam po części naszą intymność. Ale dajemy nadal się ponieść emocji i dać kierować sobą temu człowiekowi.
Z czasem odczuwamy pewien niepokój, strach, dyskomfort, ale jednocześnie wiemy, że ten ktoś chce dla nas jak najlepiej, że chce nam pokazać jak życie może być cudownym źródłem szczęścia i radości, a żyjąc nie tylko sprawiamy radość sobie, ale też naszym bliskim.
Ukazuje nam nasze prawdziwe oblicze, otwiera na Boga, ukazuje sens życia poprzez wiarę i uczy miłości – do bliźniego, świata i nas samych.
Ten tajemniczy ,,ktoś”, który pojawia się w życiu każdego z nas, może przybierać różne postacie i maski.
Może to być Bóg, przyjaciel, siostra, brat, koleżanka, a może być też to po prostu sąsiadka, daleka ciocia albo przypadkowo spotkany na ulicy człowiek. Nieważne kogo spotkamy na swej życiowej drodze i kim ta osoba będzie, ważne natomiast jest to, jak wpłynie na nasze życie.
Zdarza się też tak, że napotkamy ludzi nie tylko tych, którzy są mili, dobrzy i uczynni ,chcący nieść pomoc i wspierać nas każdego dnia. Potykamy się o ludzi, którzy zamiast odbudować nasze zburzone życie, jeszcze bardziej je przygniatają.
Potykamy się o nich praktycznie każdego dnia, jak o leżący kamień.
Są na tym świecie ludzie, którzy nie potrafią pomóc drugiemu człowiekowi. Odwracają się do nich plecami, żeby nie widzieć rzeczywistości jaka nas otacza.
Marta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz